Folk UnderGround to w pewnym sensie kontynuacja projektu The Flash Girls. Przede wszystkim jest to formacja w której gra Lorraine Garland – bliską współpracownice pisarza Neila Gaimana. Ten popularny autor napisał z resztą dla zespołu kilka tekstów i melodii. Przede wszystkim piosenkę „Folk Underground”, której grupa zawdzięcza swoją nazwę.
Ktoś określił muzykę grupy jako „wesołe piosenki o drodze do piekła” i jest to trafna diagnoza. Jednak nie do wszystkich utworów pasuje. Sporo tu folkowego śpiewania, oraz instrumentalnych melodii łatwo wpadających w ucho.
Piosenki śpiewa tu Trevor Hartman i trzeba przyznać, że jego głos doskonale pasuje do folkowych piosenek i ballad. Jednak w „Port of Amsterdam” – starej pieśni Jaques`a Brel`a – wyręczają go Lorraine i Paul Score . Piosenka o starym śmierdzącym porcie w tej wersji nabiera ciekawych barw, zwłaszcza że swoje partie Lorraine śpiewa pi hiśzpańsku. Jeśli już jesteśmy przy nowych barwach, to warto zwrócić uwagę na „Rue the Day”. Utwór ten przesycony jest knajpianym klimatem, właściwie jest to pop o nieco bluesowym odcieniu. Utwór ten bardzo zaskakuje w zestawieniu z resztą piosenek, zwłaszcza że słyszymy tam saksofon. We „Flash Company” pojawia się z kolei trąbka (obok skrzypiec), ale to już bardziej folkowy (czy raczej folkujący) utwór.
Jedno co można powiedzieć o tej płycie na pewno, to że trudno traktować to cokolwiek poważnie. Chyba tylko utwory instrumentalne nie mrugają do nas okiem. Warto poczytać teksty. W pierwszej chwili poczujecie się trochę jak w świecie Monty Python`ów. Z resztą nie tylko o teksty tu chodzi. Melodie potrafią dryfować w niespodziewanych kierunkach. Np. w kończącej płytę piosence „The Butterfly Road” otrzymujemy trochę klimatu rodem z pieśni żydowskich – i to w środku piosenki.
Gdyby zdarzyło się że grupa ta zawita do Polski, koniecznie idźcie na ich koncert – podejrzewam, że bedzie jeszcze ciekawiej niż na płycie.

Taclem