Aniada a Noar to kapela z Austrii, dla której punktem wyjścia w folkowych poszukiwaniach jest rodzima tradycja.
Płytę rozpoczynają dźwięki wydawane przez klubową publiczność – jakieś szumy i gwar, zaraz potem zaczyna się wolna melodia z charakterystycznym, nieco rozedrganym brzmieniem skrzypiec. Nie ulega wątpliwości, że za takie granie można by wylecieć ze szkoły muzycznej. Po kilku minutach melodia zmiania się w szybszego marsza, by potem znów wyciszyć się nieco, a w finale zmienić w trzeci z utworów – najbardziej kojarzący się ze słowiańskim brzmieniem ludowym. Utwór pokazuje jak blisko jest od muzyki austriackiej, do tematów znacznie nam bliższym.
Kolejny utwór, to współczesna kompozycja autorstwa Andreasa Safera – skrzypka i wokalisty zespołu. „A Uhr ohna Zaga” bliżej jest współczesnej muzyki folkowej, niż prezentowanego wcześniej folkloru. Podobnie jest z kolejnymi autorskimi utworami. Tytułowy „Wärme”, „Saudunst” czy „Ruaßboch hoi-ho-eh” to fajne folkowe piosenki.
Jednak kiedy zespół sięga po tradycyjny repertuar, to troszkę uchodzi z nich powietrze. Owszem, grają nawet dość żywo, ale mam wrażenie że wówczas zbyt skupiają się na odtwarzaniu ludowej muzyki. Dlatego też w przypadku tego albumu polecam przede wszystkim autorskie piosenki.

Rafał Chojnacki