Wołek to bard kojarzący się z dawną kulturą studencką. Jako, że od jakiegoś czasu łatwiej zobaczyć go w telewizji jako prowadzącego programy o sztuce lub filozofii, niż na scenie, to pojawienie jego płyty było dla mnie nie lada niespodzianką. Szybko jednak zapał nieco osłabł, okazało się bowiem, że to nagrania archiwalne z festiwalu FAMA 1985.
Autorskie piosenki Wołka pamiętam jeszcze ze starej kasety, gdzie z jednej strony on śpiewał pięć piosenek, a z drugiej swoje osiem prezentowała Wolna Grupa Bukowina. Nagrania te pochodziły z 1978 roku. Cztery spośród tamtych piosenek („Piosenka dla Danki”, „Piosenka ku przestrodze”, „Piosenka dla Aleksandry” i „List do Oli”) pojawiają się również tu.
Charakterystyczny wokal Wołka i jego mocne, czasem bardzo osobiste wiersze, mogą być dla niektórych trudne do strawienia. Nie ma tu lekkości Kaczmarskiego, jest raczej refleksja, klimat podobny nieco do tego z dawnej Piwnicy Pod Baranami, czy też ostrego brzmienia bardów rosyjskich.
Wydanie archiwalnych nagrań Wołka, to pomysł dobry, zwłaszcza, że to chyba jedyna w tej chwili pozycja na rynku z jego autorskimi wersjami. Nietrudno znaleźć jego piosenki, brakuje jednak jego wykonań. W tym kontekście to świetna koncepcja. Szkoda jednak, że nie udało się nakłonić Wołka do zarejestrowania tych utworów na nowo.

Taclem