Ta płyta najbliższa jest temu co Heather Dale tworzyła na potrzeby festynów i turniejów rycerskich organizowanych przez SCA. Chodzi o Society for Creative Anachronism, organizację która za oceanem zajmuje się popularyzacją średniowiecza, niekiedy łącząc ją z elementami fantasy. W świecie wykreowanym przez SCA Heather jest kobietą-bardem, a „Call the Names” to album, który zawiera piosenki jakie wówczas powstały.
Wszystkie piosenki są autorstwa pięknej Heather, w jej muzyce przeplatają się wpływy brzmień średniowiecznych, renesansowych i celtyckiej muzyki folkowej. Jednocześnie aranżacje zarejestrowane na płycie są znacznie nowocześniejsze niż można by się spodziewać. Nie brakuje oczywiście harfy, bodhranu, czy fletów, ale są też instrumenty klawiszowe (robiące tzw. klimat), oraz fortepian.
O ile płyta „The Trial of Lancelot” kojarzyć się mogła z muzyką rodaczki Heather – Loreeny McKennitt, to ta płyta podobna jest raczej do albumów Irlandki – Mary Black.
Część tych utworów (jak zaśpiewany a capella „Renaissance Man”, piękna „White Rose” i wiele innych) mogłaby być utworami tradycyjnymi, co dobrze świadczy o tym jak Heather zna się na muzyce folkowej.
Opowieści które snuje tu kobieta-bard (nie ma chyba w naszym języku słowa „bardka”) dotyczą co prawda nieistniejących królestw i wydarzeń, które miały miejsce tylko w odtwarzanych przez SCA realiach, jednak łatwo dość się ponieść takim opowieściom. Co z tego że pojawiają się tam elfy i smoki? To po prostu piękne opowieści, a Heather nadała im jeszcze bardziej atrakcyjne kształty swoim głosem i muzyką.
Dobry bard powinien przede wszystkim bawić, dlatego takich utworów też tu nie brakuje. „Smith`s Circle” z dobrze znanym cytatem melodycznym świetnie się w tej roli sprawdza.
Jednak zarówno możliwości wokalne, jak i magiczna aura płyty sprzyjają przede wszystkim piosenkom spokojnym. Dlatego zapewne dominują tu ballady grane przy akompaniamencie harfy i gitary, oraz dość lekkie piosenki.

Taclem