Steve proponuje nam akustycznego folk-rocka w tradycyjnym brytyjskim stylu. Wspiera Go Anne Ryder, znana ze współpracy m.in z muzykami Fairport Convention. Gra tu też wieloletni fairportowiec – Maartin Allcock.
Tilston pisze fajne piosenki. To chyba najlepsza ocena, jaką można tej płycie wystawić. Nie są to jakieś niesamowite hity, a po prostu utwory których doskonale się słucha, niektóre wpadaja bardzo w ucho. I to powinno nam wystarczyć.
Artysta poza tym że te utwory pisze, to jeszcze sam śpiewa. W sumie to dość popularny proceder. I tu też idzie mu nie najgorzej. Czasem może się wokalnie kojarzycz Simonem Nicolem, więc zdecydowanie pozostajemy wciąż w kręgu brytyjskiego folku.
Jak juz wspomniałem wspomaga go Anne Ryder, gra na akordeonie, keyboardzie i pomaga w chórkach. Steve gra na gitarze i śpiewa. Maartin to oczywiście basista. Skład uzupełniają jeszcze: skrzypek Richard Curran, saksofonista Andy Sheppard, perkusista Roy Dodds i grający na harmonijce Keith Warrington.
Muszę przyznać, że skład jest dość doborowy. Na dodatek brzmienie Allcocka jest dość charakterystyczne i nieodparcie kojarzy się z najlepszymi wspomnieniami związanymi z Fairport Convention.
Momentami płyta jest za spokojna, ale to chyba przypadłość wszystkich albumów podpisywanych przez współczesnych bardów.
Taclem

Dodaj komentarz