Jedna z późniejszych płyt popularnego warszawskiego aktora i piosenkarza. Podobnie jak poprzednie płyty zawiera ona głownie powojenne piosenki, stylizowane na uliczny folk. Całość uzupełniają orkiestrowe aranżacje i wokalne chórki grupy Alibabki. Dzięki tym zabiegom płyta brzmi bardzo archaicznie.
Jednak spora część piosenek, choć nie tak znanych jak te z poprzednich płyt, broni się dobrze dzięki specyficznemu ‚klymacikowi’, którego nie udało się zepsuć aranżerom. Należą do nich choćby: „Szemrana Serenada”, mimo aranżu nieco wodewilowego ma swój urok, „Poznałem ją w barze ‚Madryt'” ma znamiona prawdziwego ulicznego hitu, no i w deche skrzypki! Nienajgorszym numerem są „Trzej kolesie”. Klimat praskiego bazaru oddaje z kolei „Na Różyckiego”.
Znacznie gorzej czas obszedł się z pozostałą częścią repertuaru, jak choćby z tytułowym „Na Wislostradzie…”, który trąci socrealizmem i festiwalem w Kołobrzegu. Podobnie jest z utworem „Ma Warszawa nowy most”. „Bielany”, to tylko blady cień starego „Jadziem na Bielany”.
Spośród recenzowanych tu płyt Jaremy Stępowskiego tej jednej nie znam od lat i przyznam że trudno mi było się do niej przyzwyczaić. Być może dlatego oceniam ją najniżej. Po kolejnym przesłuchaniu zyskała w moich oczach, zwłaszcza że są tu utwory których warto posłuchać.
Aha, niech mi ktoś powie że w „Zmieniłeś się, stary” nie pobrzmiewają echa ska!

Dodaj komentarz