Tańce i piosenki irlandzkiej grupy Sliotar potrafią rozweselić nawet w pochmurny dzień. Tradycyjne instrumentarium z gitara, tin whistles, irlandzkimi dudami i bodhranem stawia ten zespół w jednej linii z innymi młodymi kapelami grającymi żywiołową muzykę, nie wspieraną elektrycznymi brzmieniami (choć w części utworów słyszymy perkusję).
Grupę tworzy dwóch Irlandczyków (Ray MacCormac i Des Gorevan) i Fin (J.P. Kallio). Obcokrajowiec nie wnosi może zbyt wiele w warstwę repertuarową, jest za to doskonałym gitarzystą. Odpowiada on też za organizacje festiwalu muzyki irlandzkiej w Helsinkach, na który udało mu się sprowadzić takie zespoły, jak Nomos, Dervish, czy Altan.
Poza żywiołowym folkowym graniem są tu też piosenki. Śpiewa je J.P., który nie tylko zaskakuje mocnym, głębokim głosem, ale też bardzo dobrym angielskim.
Czasem grupa przestaje galopować w tańcu i wtedy robi się naprawdę nastrojowo, zwłaszcza za sprawą irlandzkich dud.
Mam wrażenie że o grupie Sliotar jeszcze usłyszymi i że będą to dobre wiadomości. Warto poszperać gdzieś w sieci za ich płytą.

Taclem