Jeśli się zastanawiacie się gdzie rosną Czerwone Koniczynki, to już podpowiadam: w Szwajcarii. Kiedy dostałem ich płytę od razu postanowiłem sprawdzić czy zgodnie z tytułem ich muzyka jest „tak gorąca jak irlandzka”.
Z nielicznymi wyjątkami (np. cover W. Gurthiego) są tu tradycyjne irlandzkie (i szkockie) piosenki i melodie, łącznie ze słynną „Star of the County Down”.
Zespół nieźle radzi sobie z instrumentalną muzyką celtycką. Zaaranżowany po irlandzku song Gurthiego „Pastures of Plenty”, brzmi tak jakby mogła go zagrać naprawdę niezła irlandzka kapela.
Słychać też, że ktoś z zespołu (trudno orzec kto, bo na fletach grają tu trzy osoby na zmianę) lubi Jethro Tull. W „Soup of the Day” obok Jethro pobrzmiewa też nowocześniejsze granie spod znaku Flooka.
Wogóle wszelkie instrumentalne utwory, a tych jest większość, zdradzają fascynację ,łodymi irlandzkimi kapelami, takimi jak Lunasa, czy Kila. Szwajcarzy nie dogonili jeszcze swoich irlandzkich pobratymców, ale fajnie kombinują i może się okazać że powstanie jakieś ciekawe, własne brzmienei grupy. Są na dobrej drodze.

Taclem