Francuska grupa Kaslane nagrała swój drugi album. Folk-rock z francuskimi i irlandzkimi korzeniami, to najwyraźniej muzyka, która najbardziej zespołowi pasuje.
Żywiołowa „La Polka Irlandaise” zwiastuje porcję solidnej zabawy. Zespół wprowadza dużo pozytywnych wibracji, nie przesadza z szaleńczymi galopadami perkusji, wręcz przeciwnie, gra ona z dużym czuciem.
Mimo zastrzeżeń grupy co do irlandzkich inspiracji, sporo tu też muzyki kontynentalnej i to z południa Europy. „Nigoono” to melodia, która mogłaby popłynąć ulicami Barcelony podczas corridy. Tytuł „Les Tarentelles” zdradza zaś włoskie pochodzenie.
„Les naufragés” to piosenka autorstwa członków zespołu. Wpisuje się dobrze w klimaty folkowych piosenek francuskich, w tym przypadku podrasowanych lekko rytmami ska. Do ludowych tańców w folk-rockowych aranżacjach powracamy w „Danse de l`ours”, jest to jednocześnie kolejne nawiązanie do muzyki z Zielonej Wyspy. Podobnie jest też w „Les Dindes” i „Glensides”.
Nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że napisany przez G. Chebenata utwór już gdzieś słyszałem „Les écoliers”. Mimo lekkich skojarzeń z metallicowym „Nothing Else Matters” chodzi chyba o coś jeszcze…
W utworze „N`oublie pas” dowiadujemy się że Kaslane wykonuje też piosenki. Klimatem przypomina to nieco „Les naufragés” – nic dziwnego, w końcu to też kompozycja zaspołowa. Takie samo brzmienie ma trzeci z utworów grupy – „Eau de Vie”.
Są to fajne piosenki, ale cieszę się że płytę urozmaica sporo tradycyjnego materiału, gdyż cała płyta autorskich piosenek Kaslane mogłaby być nieco nurząca.
Taclem

Dodaj komentarz