Autorska płyta młodej Amerykanki – Erin McKeown – to przykład na to jak młoda i ambitna wokalistka może zaistnieć w świecie muzyki bez konieczności cierania się o kicz.
Rockowe aranżacje i bardzo ładny, acz niebanalny, młody głos, to wszystko, czego potrzebowała, by zawładnąć głosami krytyków i sympatią publiczności.
Panna McKeown gra tu również na gitarze, gitarze basowej i na instrumentach perkusyjnych. Wspierają ją w nagraniach perkusiści Brian Jones i George Javori, ten ostatni znany też ze współpracy z Natalie Merchant. Mamy też sekcję dętą, która wspiera artystkę w nieco bardziej jazzujących momentach. Swietnie brzmią też momenty, w których David Chalfant gra na banjo.
Wokal panny Erin bywa porównywany do islandzkiej gwiazdy, znanej jako Bjork. Porównanie dość słuszne, choć repertuarowo obie wokalistki znacznie się różnią.
Jako smaczki na płycie pojawiają się czesem elementy folkowe. Charakterystyczne są tu również ballady, takie jak „Envelopes of Glassine”, gdzie posłuchać możemy dźwięków slide guitar.
Doskonala płyta na słoneczne dni.

Taclem