Ciekaw byłem jak brzmią nowe nagrania Elizy Carthy i nie zawiodłem się. Mimo że Eliza wygląda na młodą i zbuntowaną osóbkę, to w muzyce wyraźnie słychac że dorastała przy dobrej, tradycyjnej muzyce. Powiem więcej, ta muzyka wręcz nie pasuje do wystrzałowej, egzotycznie wymalowanej dziewczyny, ktora spogląda na nas z fotografii. A jednak córka Martina Carthy`ego i Normy Waterson spisuje się doskonale w tradycyjnym repertuarze.

Panna Carthy jest obdarzona przede wszystkim wspaniałym głosem. Do tego „Anglicana” to płyta pełna ciekawej muzyki. Aranże nie są tak ascetyczne jak w przypadku nagrań jej ojca, ale też nooczesność nie jest dominującym elementem. Wieksość utworów trzyma się starej, dobrej szkoły brytyjskiego folku.

Oprócz głosu o ciekawej barwie Eliza ciekawie gra na skrzypcach. Słychać że brytyjskie melodie i piosenki różnią się od celtyckich dźwięków z Irlandii czy Szkocji. Kompozycja „Dr McMBE”, jedyna nie tradycyjna w tym zestawie to włąśnie popis umiejętności Elizy jako skrzypaczki.

Ciekawa płyta, pokazujące nieco inne spojrzenie na wyważenie pomiędzy tradycją a nowoczesnością.

Taclem