Płyta z sympatycznym czerwonym dorszem zawiera muzykę celtycką, zawieszoną pomiędzy brzmieniami tradycyjnymi a folk-rockiem. Folk-rockowa jest stylistyka i swoisty „drive”, zaś instrumentarium zbliżone jest do tradycyjnego (akordeon, mandolina, flety, bouzouki, bodhran) Sama kapela pochodzi z Niemiec, co właściwie nie powinno dziwić, bo scena muzyki celtyckiej w tym kraju jest bardzo rozległa.
Pomimo iż wiele tu standardów („Curragh of Kildaire”, „Johnny Jum Up”, „Tippin It Up To Nancy”, „Down By The Salley Gardens”, „Wild Mountain Thyme”), to jednak kapela trzyma fason i gra po swojemu. Sporo tu ciekawych smaczków, choć niekiedy można mieć zastrzeżenia do brzmienia bouzouki, które pobrzmiewa jak gitara przy ognisku. Troszke za dużo „łupu-cupu”.
„Curragh of Kildaire” zaskakuje zupełnie autorskim aranżem, właściwie melodia została nawet nieco pozmieniana, dzięki czemu otrzymujemy niemal zupełnie nowy utwór. Podobnie z resztą jest jest z wykonaniem „Down By The Salley Gardens”.Zaskakujący jest mały muzyczny żart – zafałszowany dwudziestokilku sekundowy „Chorus”, poprzedzający celtycko zagrany cover Noela Gallaghera (Oasis) „Married Witch Children”.
Zespół ma bardzo ciekawie dopracowane partie chóralne, co słychać w większości piosenek, ale najbardziej rzuca się chyba w uszy w „Tippin it Up To Nancy”.
Dobry debiut, być może pozwoli on zaistnieć grupie na stale na celtyckiej scenie folkowej.
Rafał Chojnacki

Dodaj komentarz