Archiwalne wydanie nagrań wrocławskiej grupy Chór Wujów. Zespół ten powstał w pewnym sensie przy Festiwalu Piosenki Żeglarskiej i Muzyki Folk „Szanty we Wrocławiu”, jego twórcą był Robert Gronowski. Pamiętam, że materiał wówczas wydany (tylko na kasecie i z nieciekawą szatą graficzną) wzbudził spory entuzjazm, jako że na rynku bardzo mało było tego typu muzyki.
Obecnie możemy słuchać tych nagrań w formie płyty CD. Można łatwo stwierdzić, co na tej płycie się zestarzało, a co nie. Na pewno brzmienie nie jest zachwycające, również niektóre utwory które zostały pożyczone od innych wykonawców nie brzmią zbyt porywająco. „Stortebekar” z tekstem Janusza Sikorskiego doczekał się już lepszych wykonań, „Halabaluby” do perfekcji doprowadził współautor słów polskich, Marek Szurawski we współpracy z Ryczącymi Dwudziestkami. „Żeglarska pieśń” wciąż najlepiej wychodzi Czterem Refom, a „Sacramento” Starym Dzwonom. Są tu też dwa utwory z repertuaru Mechaników Shanty – „Paddy Lay Back” i „Maui”. Ciekawostką było, że Chór Wujów wydał na swej kasecie piosenkę „Paddy Lay Back” z tekstem Mechaników, zanim wydali ją Mechanicy, zaś „Maui” zawiera dodatkowy tekst, który zespół ten śpiewał tylko na koncertach.
Nieco lepiej jest z trzema piosenkami nagranymi na zakończenie. Są to stare polskie piosenki żeglarskie Waldemara Bocianowskiego. Mowa tu o utworach „Jonasz”, „Napijmy się rumu” i „Cztery wiatry”, nieco dziś zapomnianych, całkiem niesłusznie.
Chór Wujów Śpiewa też dwie piosenki po angielsku. Są to tradycyjne „Erie Canal” i „Eliza Lee”. W pierwszej razi nieco akcent, ale druga wykonana jest bardzo fajnie.
Wśród autorskich piosenek zespołu wyróżniają się takie utwory, jak „Piękna Lee” i „List z morza”.
Stylistycznie grupę Chór Wujów można postawić gdzieś pomiędzy Mechanikami Shanty a Czterema Refami. To podobna szantowo-folkowa stylistyka.
Taclem

Dodaj komentarz