Podstawowy atut koncertowej płyty Amerykanek z Blame Sally, to piękne wokale i świetne piosenki.
Wśród wokali prym wiedzie najbardziej doświadczona ze śpiewaczek (trzy solowe albumy na koncie) – Monica Pasqual. Wiernie sekundują jej Jori Jones, Renee Hartcourt i Pam Delgado.
Piosenki sa naprawdę świetne, i to zarówno te napisane przez Monicę, jak i te które napisały pozostałe członkinie zespołu.
Gitara akustyczna, fortepian, gitara basowa i instrumenty perkusyjne, to dość proste instrumentarium, jednak Blame Sally z jego pomocą zgrabnie balansują na granicy folku, poezji śpiewanej i rocka.
Trudno szukać tu etnicznych naleciałości, muzyka zwraca się raczej w kierunku autorskiego folk-rocka, takich tuzów, jak Richard Thompson, Nick Drake, czy Edie Brickell.
Poza folkiem mamy tu też odrobinę swingującego knajpianego bluesa (w „Beat Nouveau”). Jest też odrobinka be-bopu (” Grape”). Ale wszystko brzmi tu bardzo spójnie i cały czas nie tracimy wrazenia że słuchamy jednego zespołu.
Czasem balladowy klimat kojarzyć może się z „morderczą” płyta Nicka Cave`a, ale generalnie nieco więcej tu jasnych barw.

Taclem