Piosenki irlandzkie i szkockie w swej pubowej wersji. Amerykanie z Barleyjuice wpisują się doskonale w nurt współczesnej, lekko folk-rockowej muzyki irlandzkiej. Ciekawostką jest tu harmonijka ustna, rzadko spotykana w takim graniu, choć nie tak dawno opisywałem tu podobnie brzmiącą kapelę o nazwie Craic Wisely, różnica jest taka, że Barleyjuice wyraźnie słuchają więcej The Pogues.
Mimo że większość utworów to dość znane irlandzkie i szkockie standardy, które słyszałem już setki razy (jak „Wild Rover”, czy „Rosin The Bow”), to w wykonaniu Amerykanów czuć ożywczy powiew świeżości.
Chylę przed grupą Barleyjuice czoło, jeśli chodzi o wyszukiwanie ciekawych patentów aranżacyjnych. Delikatne bluesowe wstawki w „Marymack” to doskonały pomysł.
W piosence „Mush Mush” zespół rozsiada się wygodnie na trawniczku pomiędzy domami zamieszkanymi przez The Dubliners i The Pogues. Nie pierwszy to taki mariaż, ale i tak bardzo fajny. Z resztą The Dubliners i The Clancys to klasyka pubowego grania, której echa słychać tu w każdym niemal utworze.
Frontmanem zespołu jest Kyf Brewer, obdarzony ciekawym głosem i sporymi umiejętnościami instrumentalnymi. Z tego co udało mi się ustalić nagrał on niedawno nową płytę solową. Również Barleyjuice chwalą się nowym albumem. Na pewno więc niedługo spotkamy się z tym zespołem.
Rafał Chojnacki

Dodaj komentarz