Shantalla to zespół z rezydujący w Belgii, grający muzykę celtycką. Spotkali się w nim muzycy z Irlandii i Szkocji przyebywający z różnych powodów na kontynencie.

Pytanie: Przedstawcie wasz iroszkocki skład.
Odpowiedź: W kolejności w jakiej stoimy na scenie od prawej:
Joe Hennon (gitara)
Helen Flaherty (wokal, bodhran)
Michael Horgan (uilleann pipes, flet, whistles)
Gerry Murray (akordeon, bouzouki, whistles)
Kieran Fahy (skrzypce)
Gerry i Michael grają tradycyjną muzykę od wczesnych lat, Kieran doszedł do niej przez muzykę klasyczną. Joe był muzykiem rockowym, a Helen śpiewała różne rzeczy, od popu i rocka po folk. Helen jest Szkotką, pozostali to Irlandczycy.

P: Jak to sięstało, że założyliście kapelę właśnie w Belgii ?

O: Mieliśmy szczęście ! Wszyscy zdecydowaliśmy się na życie w Belgii, z różnych powodów i odnaleźliśmy się poprzez muzyczne sesje, na których graliśmy z innymi ludźmi. Mieliśmy szczęście że pięcioro ludzi o podobnych zdolnościach i pasji do tradycyjnej muzyki znalazło się w tym samym miejscu w tym samym czasie .

P: Czy trudno gra się tradycyjną muzykę irlandzką z dala od Szmaragrowej Wyspy ?

O: Niekiedy łatwo. Jest wielkie zapotrzebowanie na muzykę irlandzką w Europie, dostajemy więcej ofert niż możemy przyjąć. Czasami jednak stanowi to problem. Niektórzy promotorzy uważają, że jeśli nie mieszkasz w Irlandii to nie jesteś autentyczny i nie możesz być zbyt dobry. Mamy nadzieję zmienić ich nastawienie, w wielu krajach jesteśmy już przyjmowani na naszych własnych warunkach. Gramy tutaj, jednak odczuwamy brak tej dynamicznej sceny w Irlandii, gdzie jest dużo wspaniałych muzyków, włączając w to całe nowe, młode pokolenie, które właśnie przychodzi. Zawsze próbujemy grać na kilku sesjach ilekroć jedziemy do domu.

P: Jak kształtuje się scena folkowa w Belgii, czy jest warta uwagi i czy możecie polecić jakieś zespoły ?

O: Scena folkowa jest tu w dobrej kondycji. Jest wiele nowych zespołów, a publiczność chce słuchać najróżniejszych styli muzycznych. Jest wiele koncertów i okazji do grania folka i world music. Z „najgorętszych” grup możemy wymienić Ambrozijn i Lais.

P: Wielokrotnie porównywano was do The Bothy Band. Czy nie bywa to irytujące ?

O: Cóż, to wielki komplement, gdy jest się porównanym do The Bothy Band, ponieważ dla wielu osób, w tym i dla nas, jest to najlepszy irlandzki band wszechczasów. Jednak uważamy, że może być to nieco mylące. Nie chcemy, aby ludzie kupowali nasze płyty by usłyszeć „The Bothy Band Part Two”. Wolimy być oceniani według włąsnych dokonań. Mamy swoje brzmienie, w którym ważną rolę gra akordeon, również Helen śpiewa bardzo różnie od Triony Ni Domhnaill. Nie próbujemy brzmieć podobnie, ani imitować The Bothy Band, jednak wielu recenzentów zwraca uwagę na podobną pasję i dramaturgię w naszej muzyce. To znów jest dla nas wielkim komplementem. Będziemy szczęśliwi, jeśli za 20 lat ludzie będą mówić o młodych zespołach: „Przypominają mi Shantallę !”.

P: Jakie zespoły miały największy wpływ na waszą muzykę i jakich grup lubicie słuchać ?

O: Jest bardzo wiele inspiracji. W tym największe zespoły lat 70-tych: The Bothy Band, Planxty, De Dannan, Dick Gaughan, Silly Wizard i inne. Z zespołów grających obecnie najbardziej lubimy: Altan, Lunasa, Solas, Capercaille i Dervish. Mamy też sporo szacunku dla muzyki nowej generacji, jak Danu, oraz ‚crossover’, jak Kila i Afro Celt Sound System.
P: Niektórzy członkowie Shantalli grali wcześniej w zespole Sean Talamh. Opowiedzcie coś o nim – jego płyta jest w Polsce dostępna w formie reedycji wydawnictwa ARC.
O: Owszem Kieran i Michael grali w Sean Talamh we wczesnych latach 90-tych, ich album jest dostępny w ARC (podobnie jak dwa solowe albumy Kierana ‚Midnight on the Water’ i ‚Woman from Tuam’). Jednak nie ma zbyt dużych podobieństw myzycznych między Sean Talamh i Shantallą.

P: Zaczynaliście w małych klubach, teraz gracie również na wielkich festiwalach. Którą formułę uważacie za lepszą w przypadku grania muzyki folkowej ?

O: Z punktu widzenia muzyki, większość ludzi zgidziłaby się zapewne, że bez względu na rodzaj muzyki, zawsze lepiej pod dachem niż na wolnym powietrzu. W małym klubie wspaniale jest miec bliski kontakt z publicznością, tworzy to wyjątkową atmosferę. Może najlepszą odpowiedzią byłyby średnie kluby (na około 300 osób) rockowe, bo tam zwykle mamy dobre brzmienie, światła i wspaniałą publicznośc. Teatry również są dobre – publicznośc zwykle siedzi i słucha bardzo uważnie muzyki, która różni się od tej granej przez nas na festiwalach, gdzie ludzie częściej są zainteresowani tańcem, niż słuchaniem! Ale festiwale są również dobre – przyjemne jest grać dla wielkiej publiczności, spotykać innych muzyków, aby napić się z nimi, czy choćby porozmawiać. Łatwiej kontrolować brzmienie w niewielkim miejscu występu, niż na festiwalu, gdzie nie ma dużo czasu na ustawienia, na świeżym powietrzu wiatr lub deszcz moga być dodatkowym problemem. zarówno dla nas, jak i dla publiczności.

P: Dokąd zawędrowaliście w swoich zagranicznych podróżach ?

O: Daleko, do Holandii, Francji, Niemiec, Irlandii, Portugalii, Włoch, Luksemburga, Austrii i oczywiście Belgii. Mamy mnóstwo ofert z innych krajów, zwłąszcza ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, ale także z Japonii i z Hong Kongu, ale nie mamy na razie na to czasu.

P: Wiem że nagrywacie właśnie swój drugi album, możecie coś o nim powiedzieć ? Kiedy możemy się go spodziewać ?

O: Tak, poczyniliśmy już spore postępy w pracy nad nową płytą, jak tak dalej pójdzie będziemy bardzo zadowoleni z rezultatów. Gramy aktualnie wiele nowych utworów na koncertach i są one bardzo dobrze przyjmowane. Mamy nadziję że płyta ukaże się latem 2001 roku, ale sporo zależy od wytwórni, która będzie ją miała wydać. Pięrwszy album był nagrany dla belgijskiej wytwórni Wild Boar Music i jego dystrybucjąw innych krajach zajmowała się Green Linnet. Mamy nadziję znaleść bardziej międzynarodowego wydawcę dla następnej płyty.

P: Czy macie w planach koncerty w Europie Wschodniej ?

O: Nie mamy konkretnych planów – jest spore zainteresowanie naszą muzyką w Słowenii, na Węgrzech i w Rosji, lecz wciąż nie mamy czasu. Jest to ta część świata, którą bardzo chcielibyśmy odwiedzić i mamy wiele szacunku dla muzyki stamtąd, którą dane nam było słyszeć, jak choćby muzyka rumuńska czy bułgarska, którą wielu ludzi poznało w Irlandii za sprawą Andy’ego Irvine’a z Planxty.
Słyszeliśmy że Polacy lubią muzykę irlandzką i chcielibyśmy odwiedzić kiedyś wasz kraj.

Taclem