Pośród wielu składanek z muzyką celtycką płyty wytwórni Narada World wyróżniają się bardzo pozytywnie. Nie mamy na nich tych samych utworów co na innych, nie mamy tuzów w rodzaju Dublinersów czy The Furey. Mamy zazwyczaj dość nowoczesną muzykę celtycką. Każdy kto przesłucha kilka płytek z Nardy dowie się, że na scenie tej dzieje się wiele ciekawych rzeczy.
Album „Celtic Dance” ukazał się w serii Szmaragdowa Wysla (Emerald Isle). Całość zaczyna się od kompozycji „The Landlord’s Walk” w wykonaniu Blair Douglas, która mimo iż współczesna (i współcześnie zaaranżowana) brzmi jakby minęły wieki od jej powstania. Z kolei John Whelan raczy nas tradycyjnymi kompozycjami przeplatanymi z jego twórczością. Artysta pojawia się na płytach amerykańskiej Narady na tyle regularnie, że zastanawiam się czy nie jest związany jakoś personalnie z wytwórnią. Alasdair Fraser i Paul Machlis proponują z kolei muzykę bardzo stonowana (piękne skrzypce w „Calliope House / The Cowboy Jig”). Z kolei Old Blind Dogs, to kapela, którą osobiście bardzo lubię, była w Polsce kilka lat temu i zagrała m.in. żywiołowy koncert w radiowej Trójce. Jego echa łatwo odnaleźć w instrumentalnym secie umieszczonym na tej płycie.
Jako że album to z muzyką taneczną (jak inaczej określić ją by nie myliła się ze współczesnym „dance” ?), przez kolejne nagrania przewijają się melodie, które przywodzą na myśl pląsające dziewoje. Mamy reele, jigi i inne tańce, których nawet nie próbuję nazwać. Co najważniejsze to duże zróżnicowanie aranżacyjne. Płyta nie nuży, nawet jeśli włączymy jej repeat i przeleci w odtwarzaczu kilka razy. Artyści przedstawili materiał na tyle różnorodny, że może się spodobać praktycznie każdemu, bez popadania w klimaty popowe, co niekiedy wydaje się być modą wśród wykonawców folkowych.
Moim osobistym numerem jeden na tej płycie jest Alasdair Fraser, występujący na płycie w trzech odsłonach, dwóch z Paulem Machlisem i jednej solo. Zwłaszcza solowe wykonanie jego kompozycji „Spirit of the Gael” uważam za strzał w dziesiątkę.
W sumie płyta naprawdę dobra, a jak na składankę to już znakomita, ale żeby się zupełnie nie wzruszyć, to wymienię choć jeden gorszy utwór. Za taki uważam finałowy „Medley” w wykonaniu Into Indigo.
Taclem

Dodaj komentarz