Muszę przyznać że z niecierpliwością czekałem na przesyłkę zawierającą nowy album grupy Salsa Celtica. Trudno mi jednoznacznie określić jakiej muzyki oczekiwałem, ale na pewno otrzymałem coś innego. I muszę przyznać że jestem z tego zadowolony.
Stylistycznie dominują tu dźwięki kubańskie. Zarówno rytmika, jak i melodie, śpiew i instrumentarium zbliżają grupę do klimatów znanych choćby z Buena Vista Social Club. Jednak brzmienie jest tu troche inne, jakby bardziej przestrzenne. Niekiedy pojawiają się wątki hiszpańskie, czy może raczej meksykańskie. W te latynoskie rytmy doskonale wpisują się szkockie elementy. Słychać dudy, flety, banjo.
Członkowie Salsa Celtica to w większości Szkoci, ale muzyka zdaje się temu przeczyć. Nawet tradycyjne góralskie „Auld Lang Syne” brzmieniowo plasuje się bliżej salsy.
Fakt że muzycy tej formacji grywali z takimi formacjami, jak Capercaillie, Old Blind Dogs, Wolfstone i wiele innych, dobrze świadczy o znajomości szkockich korzeni. Rzeczywiście, kiedy już elementy celtyckie dochodzą do głosu są wyraźnie rozpoznawalne.
Trudno jednoznacznie nazwać tą muzykę, chyba rzeczywiście ‚salsa celtica’ będzie najtrafniejszym określeniem.

Taclem