Jedna z najlepszych płyt The Pogues z Shane’m Macgowan’em na wokalu. Krótko po jej nagraniu Shane został z grupy usunięty, a jego miejsce na kilku koncertach zajął producent „Hell’s Ditch”, były wokalista The Clash – Joe Strummer.
Wesołe „The Sunnyside Of The Street” to jeden z największych przebojów grupy, świetne otwarcie albumu. „Sayonara” przypomina bardzo mocno późniejsze solowe dokonania MacGowana. Udowadnia to że nie stanowiły one kolejny krok w ewolucji artystycznej wokalisty. „The Ghost of Smile” przywodzi na myśl piosenki The Clash, choć zaaranżowany jest poguesowsko.
Tytułowy „Hell’s Ditch” zdradza fascynacje wschodem. I to raczej bliższym Bałkanom, niż czemuś innemu. Później Pogues jeszcz kilkakrotnie wybiorą się muzycznie w te rejony, jednak już bez MacGowana. Niepokojąca melodia piosenki „Lorca’s Novena” też nie należy stylistycznie do tradycji celtyckiej.
Po takiej dawce mroku i niepokoju przychodzi czas na odprężenie. „Summer In Siam” sączy się z głośniczków słodką fortepianową melodyjką. Tylko Macgowan jest taki sam.
Kolejny hit Poguesów – „Rain Street”. Piosenka na tyle popularna że słyszałem ją w naszych rozgłośniach radiowych w „normalnych” audycjach. Z kolei „Rainbow Man”… to Pogues jest ? Bez MacGowana… bez sensu… To już lepiej jest z następnym „The Wake of Medusa”, gdzie śpiewa Spider Stacy – czyżby zapowiedź przyszłego brzmienia The Pogues ? A może MacGowan nie chodził na próby. „House Of The Gods” brzmi jak Pogues, choć kawałek dziwny dosyć.
Na płycie znajduje się jeden utwór tradycyjny – „Maidrin Rua”. Reszta to kompozycje członków zespołu.
Płyta bardzo dobra, choć nie brak jej nieco słabszych fragmentów.
Taclem

Dodaj komentarz