Najlepszy album folkrockowego zespołu z angielskiego Essex. Uważam że to jedna z najlepszych folkrockowych płyt jakie kiedykolwiek nagrano. Był czas (właśnie po tym albumie) kiedy w Anglii byli bardziej popularni od Pogues i Levellers. Przebojowe „When I’m Up (I Can Get Down)” doczekało się trybutu w postaci wykonania Great Big Sea. „The Road To Santiago” z czymś co brzmi jak orkiestra irlandzkich flecistów, „I Look For You” ze wstawkami na ciężej brzmiącej gitarze… pełno tu potencjalnych folkowych przebojów. „Gone West” to nawet w rockowych rankingach mogłoby zajść wysoko. Najbliżej tej muzyce do Levellersów, choć nie ma ani jakichś bezpośrednich odwołań. Muzyka jest za to na pewno świeższa od tego co ostatnio robi zespół z Brighton. Idąc dalej mamy utwór „We Shall Come Home”, który przypomina skrzyżowanie rockowego hymnu z klimatem podobnym do New Model Army. „Cry, Cry” – bez zbytnich fajerwerków, choć na innej płycie mógłby to być najlepszy utwór. Z kolei w tym towarzystwie pubowo – tawerniane wykonanie „Here’s To You” nieco zaskakuje, choć w sumie to urocze urozmaicenie. Na kazdej płycie znajdą się utwory, jeśli nie kiepskie, to słabsze od pozostałych. Tutaj tą rolę spełnia „Moving On”. Pięken wykonanie „Rambling Irishman” to ozdoba tej płyty. „A Fire Is Burning” jest jeszcze blizej New Model Army. Słychać dobrze że Oyster Band to kapela wychowana na muzyce brytyjskiej. Pobrzmiewają wyraźne echa zarówno Fairport Convention, jak i The Smiths. Album kończy „Blood Wedding”, dla odmiany, jakby troche Poguesowe.
Taclem

Dodaj komentarz