Żywiołowe celtyckie granie na skrzypcach i rzęsisty deszcz metalowych akordów – tak właśnie zaczyna się przygoda z niemieckim folk-metalowym zespołem Ally The Fiddle. Swoją nazwę zawdzięcza on Almut „Ally” Storch-Hukriede, skrzypaczce i wokalistce znanej z takich zespołów jak Haggard i Folkearth. Nie jest to jednak jej solowy projekt, a pełnoprawny zespół, w którym grają oprócz niej Stefan Hulriede (perkusja), Diemo Heuer (gitary), Robert Klawonn (gitary) i Simon T. (gitara basowa).
„Red Unicorn”, to E.P.-ka, która była zwiastunem tego, co na przestrzeni ostatnich lat miało się w tej grupie wydarzyć. W 2008 roku zarejestrowano pięć utworów, które przyciągają ucho. To muzyka w dużej mierze instrumentalna, skupiona na skrzypcach Ally. Znajdziemy tu autorskie kompozycje, ale również folk-metalowe aranżacje ludowych tańców irlandzkich (rewelacyjna zabawa przy „Mason`s Apron”).
Choć to zespół folk-metalowy, to jednak sporo znaj tu dla siebie miłośnicy szeroko pojętego rocka. Mimo ze gitary mają swój ciężar i całość jest stworzona raczej pod fanów brzmień hard & heavy, to jednak nie ma tu przesady, w jakiej giną niekiedy folk-metalowe kapele. Brzmienie jest na tyle przejrzyste, a rockowe patenty na tyle czytelne, by muzyka zespołu mogła się podobać niemal każdemu.
Wisienką na torcie jest tytułowa piosenka, w której wszystkie składniki tego, co Ally The Fiddle proponują, są zbilansowane w najlepszych możliwych proporcjach.
W 2013 roku zespół nagrał pełnometrażowy album. Gdy tylko do niego dotrę, podzielę się wrażeniami z przesłuchania.

Rafał Chojnacki