Mam awersję do wszelkiego typu wydawnictw typu „The Best of jakiś kraj”. Na dodatek wytwórnia ARC przyzwyczaiła mnie do tego że wydawane przez nich zespoły nie prezentują zazwyczaj nic ciekawego. Na szczęście tym razem jest nieco inaczej.
Po pierwsze Noel McLoughlin dał mi się już poznać jako niezgorszy wokalista i całkiem niezły instrumentalista. Sam fakt że gra tu na wszystkich instrumentach świadczy o jego wszechstronności. Nie jest to co prawda artysta z pierwszej ligi, ale da się go słuchać, gdyż jego aranżacje nie trącą myszką.
Po drugie nie jest to do końca „20 Best…”, ponieważ oprócz rzeczywistych evergreenów są tu mniej znane rzeczym jak choćby „Mount And Go”, czy „The Bonnie Lass o Fyrie”.
Po trzecie – i jest to spory atut – wydawnictwa Noela McLoughlina są od kilku lat dostępne na polskim rynku w reedycjach kasetowych. W sytauacji kiedy próżno w polskich sklepach szukać na półkach albumów Planxty, Silly Wizard, czy Battlefield Band (najlepiej jeszcze w wersjach kasetowych, czyli tańszych) kasety McLoughlina wypełniły tą lukę. Podejrzewam że dla wielu młodych miłośników muzyki celtyckiej stał się on obok naszych rodzimych Open Folk i Carrantuohill swoistym klasykiem.
Taclem

Dodaj komentarz