Mało jest w świecie muzyki folkowej bardziej emocjonalnych piosenek, niż włoskie piosenki o socjalistycznych partyzantach. Mogą z nimi konkurować tylko pełne ognia pieśni zespołów rosyjskich. O Armii Czerwonej.
Nie wiem co takiego ma w sobie mit lewackiego bojownika, ale najwyraźniej w tych dwóch nacjach rozpala on do żywego jakieś nie znane innym emocje. nawet pieśni śpiewane na cześć Che Guevary nie mają takiej siły wyrazu, jak „Partisan`s Bella Ciao”. Mam wrażenie, że to coś więcej, niż tylko maestria starych wyjadaczy z Modena City Ramblers. Utwór ten wraca tu z resztą w dwóch odsłonach. Druga z nich, „Mondina`s Bella Ciao”, to zaśpiewana po angielsku o wiele spokojniejsza wersja tej melodii.
Kiedy przed laty odkryłem włoską scenę muzyki określanej jako combat folk moje zdumienie sięgnęło zenitu. Nie dość, że wychwalano tam komunistów, to jeszcze piosenki o lewackich partyzantach rzeczywiście miały w sobie coś, co mogłoby nawet dziś pociągnąć ludzi na barykady. Ten niezrozumiały fenomen trwa do dziś, bo zespoły takie jak Modena City Ramblers niewiele się zmieniły.
Ramblersi to czołowy zespół tego rodzaju grania, to od nich uczyli się kolejni włoscy partyzanci folku. Muzycy z Modeny nigdy nie zapomnieli o tym, że na początkach swojej kariery grali sporo muzyki irlandzkiej, a wielkim wzorem stała się dla nich w pewnym momencie formacja The Pogues. Słychać to również w tych nagraniach. Choćby za sprawą piosenki „Music of the Time”, w której udziela się wokalnie Philip Chevron, muzyk znany z tego właśnie zespołu. To niewątpliwie wielka gratka również dla miłośników Poguesów, z których wielu zbiera wszystkie smaczki związane z ich ulubioną grupą.
O irlandzkich wpływach świadczą też liczne celtyckie wstawki we własnych, autorskich kompozycjach członków zespołu. na zakończenie otrzymujemy jeszcze irlandzką balladę „Roisin the Bow”.
Zarówno piosenki śpiewane po włosku, jak i te po angielsku dotyczą w większości bardzo osobistych historii. Nawet jeśli nie dotyczą one bezpośrednio członków zespołu, jak ma to miejsce np. w przypadku piosenki „Ebony”, o dziewczynie porwanej z Afryki, śpiewane są z dużym wyczuciem. Najlepiej jednak wciąż wychodzi im repertuar rewolucyjno-proretaliacki. Jeśli chcecie się przekonać, posłuchajcie koniecznie piosenki „Mia Dolce Rivoluzionaria”.
Później, na odtrutkę, radzę obejrzeć któryś z filmów o niezłomnym Don Camillo.

Rafał Chojnacki