Duńska grupa Gny znana jest w naszym kraju głownie miłośnikom folkowych dźwięków opartych o historyczną nutę. Piątka muzyków sięga zarówno po bardzo dawne źródła („Drømdæ mik” z ok. 1300 roku to najstarsza zachowana pieśń duńska), po dorobek klasyczne menuety (pochodzący z XVIII wieku „Hur var du I aftes saa sildig” autorstwa Rasmusa Storma) oraz po własne kompozycje („Vidars Vidder”, „Hr. Peders Slegfred”).
Album rozpoczyna się od świetnej pieśni „Beirblakken”, brzmiącej surowo, lecz niesamowicie. Duża w tym zasługa świetnego wokalu Nanny Barslev-Larsen. Jej wokalne improwizacje nadają muzyce Gny bardzo indywidualny charakter. Wokalizy zdają się czerpać głęboko z tradycyjnej muzyki skandynawskiej, dzięki czemu momentami mamy wrażenie, że przenieśliśmy się do jakiegoś przydrożnego obozowiska, gdzie, przy ogniu kilka osób muzykuje, a nawiedzona śpiewaczka snuje swoje opowieści. Czasem nawet bez użycia słów.
Kolejne kompozycje jedynie dodają płycie uroku. Bez względu na to czy są to utwory szybsze (jak „Rolandskvadet”), wolne ale ekspresyjne („Kæmperne på Dovrefjeld”), po prostu melancholijne („Hr. Peders Slegfred”) czy zbudowane z różnych klimatów („Vidars Vidder”) słychać tu zarówno obycie z tradycyjnym graniem, jak i dbałość o dobre brzmienie i staranną aranżację. Dlatego nie zdziwię się, jeżeli album „Ærlig Pæl” przypadnie do gustu nie tylko fanom dawnych dźwięków i skandynawskiego folku. Zadowoleni z niektórych utworów mogą być też fani tak odległych od siebie grup, jak Kwartet Jorgi czy… Dead Can Dance. Nie ukrywam, że ten drugi zespół przychodzi na myśl głównie w skojarzeniu z niesamowitym wokalem Nanny.

Taclem