Słuchanie albumu „Spending Time With Morgan”, to sympatyczna podroż do początków wieku, kiedy to Ane Brun stawiała pierwsze kroki na norweskiej scenie. Od tego czasu folkowców spod znaku podgatunku „singer/songwriter” pojawiło się całe mrowie, sporą ich część stanowią śpiewające panie. Jednak niewiele z nich jest dziś tak znanych, jak Ane Brun.
Jeszcze przed nagraniem debiutanckiego krążka „Spending Time With Morgan” Ane była profesjonalną wokalistką. Można jej było słuchać między innymi w chórkach w nagraniach grupy A-ha. Z reszta z roli wokalistki wspierającej nigdy nie zrezygnowała, co udowadnia jej niedawna współpraca z Peterem Gabrielem.
Tymczasem album „Spending Time With Morgan”, to jej krok w dorosłość, odważny i mądry jednocześnie.
Folkowa gitara otwierająca „Humming one of your songs” i cała atmosfera tej piosenki, to jeszcze klimat rodem z nagrań Tracy Chapman. Jednak słychać już, że głos wokalistki jest bardziej europejski, wibruje w zupełnie iny sposób, snuje się, jakby niósł się po zaułkach osnutego mrokiem miasta. Mimo że najbardziej znane piosenki z tej płyty, to „Are They Saying Goodbye”, „Humming One of Your Songs” i „I Shot My Heart”, które w Norwegii ukazały się na singlach, to ja osobiście za kwintesencję wczesnego okresu twórczości Ane uznałbym raczej nastrojową wycieczkę do Szwecji w piosence „Sleeping by the Fyris River”, lekko kołyszącą się na wokalnych, pełnych feelingu falach.
Dziś Ane jest już o wiele bardziej pewną siebie i dojrzałą artystką, jednak w jej piosenkach nie ma już drzemiącej w debiucie naiwności, która sprawia, że tak chętnie wraca się do tej płyty.

Rafał Chojnacki