Niski, aksamitny głos Luki i jego nieodłączna gitara, to przepis, według którego od wielu lat młodszy brat legendarnego Christy Moore’a nagrywa kolejne świetne płyty z autorskimi piosenkami. Tak jest i tym razem. Choć słyszymy tu również inne instrumenty, to „Innosence” należy głownie do Luki.
Właściwy porządek pokazuje nam już otwierająca płytę doskonałej kompozycja „Primavera”, w której grający w tle saksofon tworzy świetny klimat. Ale tylko tyle. Głównym instrumentem jest tu głos irlandzkiego wokalisty. W „Venus”, kolejnej piosence o mrocznym klimacie, saksofon trąca jedynie pewne czułe dźwięki. W takiej formie pojawia się też w
„First Light Of Spring” nawiązuje klimatem do celtyckich ballad, podobnie jest również w przypadku „Miracle Cure” i „City Of Chicago”.
Tytułowa piosenka z tego albumu, to świetnie zaaranżowana kompozycja, w której z pozoru prosta gitarowa zagrywka oddaje doskonale falujące napięcie utworu. Najwięcej napięcia czuć jednak w innym utworze, to oniryczno-orientalizująca „Gypsy Music”. Prawdziwa perełka z klarnetem w tle.
Jeżeli chcemy troszkę odpocząć od przygnębiających klimatów, to Luka proponuje nam lekko zagraną kompozycję „June”, doskonale nadającą się na radiowy singiel. Nieco bardziej surowy „No Matter Where You Go, There You Are” również może się podobać szerszej publiczności.
Ciekawie brzmią tu kompozycje instrumentalne, takie jak „Peace On Earth” i wieńcząca płytę tradycyjna „Larry Redican’s Bow”. Obie różnią się od siebie diametralnie – mamy tu akustyczną miniaturę i żywy irlandzki taniec, ale obie świetnie urozmaicają płytę.

Taclem