Ta grupa to niezła zagadka. Cztery wokalistki, śpiewające a cappella muzykę z pogranicza brzmień afrykańskich, jazzu i soulu. Doskonale wyśpiewany album „Singalana” stawia je w jednym rzędzie z najlepszymi wokalnymi grupami, nie tylko z Europy, ale i ze świata.
Wokalistki udowadniają nam swoim śpiewem, że głos jest najbardziej wszechstronnym z instrumentów. To płyta, która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom ambitniejszej world music (bez elektroniki, sampli i naiwnych rytmów z komputera), jak i ludzi, którym nieobce są alternatywne brzmienia z wytwórni 4AD.
Świetne pomysły, dojrzałe aranżacje i przede wszystkim doskonałe głosy – oto przepis na sukces Żółtych Sióstr.
Co zatem jest największym zaskoczeniem, o którym pisałem na wstępie. Narodowość wokalistek. Trzy z czterech pań są rodowitymi Czeszkami, a czwarta przyjechała na studia do Pragi z Wielkiej Brytanii i w mieście nad Wełtawą została na zawsze.

Taclem