To już jedenasty album Levellersów, który ukazuje się w oficjalnym obiegu. Początek zapowiada nam powrót do tego co robią najlepiej. Ostre punk-folkowe granie w stylu, którego nie da się podrobić. „The Cholera Well” to jeden z najciekawszych i najbardziej żywych utworów jakie ostatnimi laty nagrali. „Death Loves Youth” kontynuuje ciekawą, mniej popową linię w brzmieniu zespołu. To świetne granie. Posłuchajcie „A Life Less Ordinary” czy „Duty”, a na pewno w nich uwierzycie.
Jeżeli miałbym porównywać „Letters From The Underground” do jakiejś wcześniejszej płyty Levellersów, to prawdopodobnie trafiłoby na ich trzeci album, zatytułowany po prostu „Levellers”. „Eyes Wide” czy „Accidental Anarchist” potwierdzają tą tezę w zupełności.
A jednak Sean Lakeman, producent nowego albumu ma ucho wyczulone na nowe brzmienia. To dzięki niemu clashowy w klimacie „Before The End” brzmi nowocześnie. Nic dziwnego, że to singiel z tej płyty.
Przebojowy „Burn America, Burn” już zdążył podbić serca fanów. Jest w nim coś z buntowniczego charakteru The Pogues (z okresu płyty „Pogue Mahone”), a nawet z klimatu wczesnych albumów samych The Levs. Podobny w klimacie jest też „Behold the Pale Rider”.
Kończąca płytę ballada „Fight Or Flight” to coś porównywalnego ze starą „Another Men’s Cause”. Oszczędne i proste granie, które przeradza się w pełną gniewu pieśń, to dobry zwiastun kolejnych produkcji tej grupy.
Już od dawna The Levellers zapowiadali powrót do starej stylistyki w nowej wersji. Teraz nie obiecują, po prostu grają to co powinni. Najlepiej jak potrafią.

Taclem