Po wizycie w Polsce (udokumentowanej albumem „Whip Jamboree”) holenderski zespół Stwaway, dowodzony przez Jana Huttingę, rusza w kolejny rejs. Tym razem skromniej – po rzekach i kanałach.
Większość piosenek to utwory tradycyjne, choć czasem do starych tekstów napisano też nowe melodie. Jest też jedna autorska piosenka Jana – „Hole in the shoe”.
Album otwiera wodniacki blues „Coming down the C&O”. Jako że spora część zamieszczonych tu tematów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych, trudno się dziwić takim rytmom.
Dużo tu ballad, takich jak „Down the river”, „The Drinking Ground” i „Riverdriver’s Lament”. To dobry repertuar, choć pewnie nie najlepiej sprzedaje się na koncertach.
Do najlepszych piosenek zaliczyłbym tu jednak przede wszystkim balladę „The Drinking Ground” oraz piosenki „A mule named Sal” i „Fifty Sail”. Ciekawie, choć nieco zbyt ckliwie brzmi też piosenka „Get the Boat”.
Mam wrażenie że po wizycie w Polsce Stowaway to nieco inny zespół, niż w czasach płyt „Shanties, Seasongs & Stuff” czy „Free and Easy”. Sporo tu wokali snujących się leniwie w tle. Co prawda przypomina to bardziej chórki z lat 50-tych, niż gospelo-podobne dźwięki licznych polskich zespołów, jednak nie daje mi spokoju fakt, iż być może wizyta w naszym kraju skrzywiła nieco całkiem sympatyczny zespół. Myślę, że bardziej tradycyjne brzmienie przysłużyłoby się tym piosenkom.

Taclem