Z muzyką określaną przez wykonawców jako tzw. „pagan folk” jest różnie. Zazwyczaj są to produkcje niezbyt wysokich lotów, wydawane przez pasjonatów takiego grania z wytwórni zajmujących się muzyką metalową. Hagalaz` Runedance, mimo iż wydała go właśnie Misanthropy Records dość daleko zarówno od sceny metalowej, jak i od tego co powszechnie uznaje się za muzykę pogańską. Owszem, teksty przesycone są związkami z naturą i tajemniczą magia, ale nie w większym stopniu, niż kompozycje np. Enyi.
Jeśli chodzi o samą warstwę muzyczną nie mamy tu konkretnych odniesień do tradycji ludowej jakiegoś regionu, choć utwory wykonywane po angielsku brzmią niekiedy echem średniowiecznej angielskiej wsi. Mimo iż do nagrań użyto instrumentów klawiszowych, ich brzmienie nie tłumi akustycznego grania i dość mocnego kobiecego głosu, który dominuje nad całością.
Jest to pierwsza płyta projektu Hagalaz` Runedance, ale znając kolejne jestem w stanie powiedzieć, że podąża od dobrą drogą i może choć częściowo uda mu się wypełnić lukę powstałą po rozpadzie kultowego Dead Can Dance.

Rafał Chojnacki