Łotysze z Auli zaczynają swoją płytę od niezwykle transowego utworu tytułowego. Bębny i dudy to z resztą podstawa ich instrumentarium. Nic więc dziwnego, że dominuje tu tajemnicza, czasem wręcz oniryczna, atmosfera pogańskiego obrzędu.
To niesamowite, że grupa młodych ludzi zebrała się, by nagrać tak piękną i archaicznie brzmiącą muzykę. Grupy typu „pipes & drums” spotyka się na całym świecie, ale przeważnie grają one muzykę szkocką, inspirowaną wojskowymi orkiestrami. Tymczasem Auli to drugi (po włoskim Barbarian Pipe Bandzie) wyjątek od tej reguły, który pozostaje w głowie na dłużej i do którego warto wracać.

Rafał Chojnacki