Nie bez powodu album ten otwiera rżenie konia. Ta muzyka, to old time country, czyli coś, co miłośnikom muzyki tradycyjnej nie powinno być obce. Tradycja amerykańskiego Zachodu widoczna jest tu w każdej nucie, choć środki wyrazu bywają czasem nieco nowocześniejsze (np. country-rockowe granie na slide guitar, czy współcześnie brzmiąca perkusja), jednak nie ulega wątpliwości, że Don Scribner ceni sobie stylowe granie.
Ciekawe jest to, że wszystkie te tradycyjnie brzmiące utwory Don sam napisał. Ma facet nie zgorszy talent, brzmią one bowiem, jakby pochodziły z czasów, gdy pierwsze kroku na country`owych scenach stawiał Willie Nelson. Nazwisko tego legendarnego artysty pojawia się tu nie bez powodu. W wielu utworach słychać bowiem podobne myślenie o country, jakie charakteryzowało muzykę Willie Nelsona. Czasem jest to też hołd złożony innemu herosowi – Johnny`emu Cashowi.
Mimo że Don Scribner jest Kalifornijczykiem, to jednak najwyraźniej realia Teksasu i brzmienia z dawnych czasów nie są dla niego żadną tajemnicą.


Taclem