Lucjan Wesołowski gra tym razem bardzo rytmicznie osadzoną muzykę świata. Kövi Szabolcs i Piotr Kolasa, którzy wymienieni są wraz z nim na okładce, to właściwie pełnoprawni twórcy – na tym albumie nie mamy bowiem do czynienia z solowym popisem, a raczej ze sprawnie dzialającą grupą.
To właśnie Piotrowi Kolasie zawdzięczmy mocną podbudowę bębniarską płyty. Z kolei Kövi Szabolcs to węgierski mistrz wszelkich fletów. Tych również tu nie brakuje.
Początek płyty (dobrze ponad pół godziny) to muzyka świata oparta na rewelacyjnej rytmice. Ten album mógłby się nazywać „Long drumming”, bo dźwięki, które zespół prezentuje są tak świetnie rytmizowane przez Piotra Kolasę, że trzyczęściowa suita powinna być wizytówką albumu. Kiedy stopniowo pojawia się więcej instrumentów, muzyka zdaje się snuć, niczym mgła wśród górskich szczytów. Efekt jest rewelacyjny.
W natłoku płyt z muzyką świata i brzmieniami relaksacyjnymi, których autorzy sięgają po masę elektronicznych brzmień, to co proponuje nam Lucyan, to rewelacja. Głebokie, akustyczne brzmienia i wirtuozerska gra muzyków. Trudno się tym nie zachwycić.

Taclem