Gilrain to folk-rock grany przez naszych zachodnich sąsiadów. Grupa penetruje region muzyki folkrockowej, bez jakichkolwiek celtyckich naleciałości. Może jedynie riff z tytułowego „Hallelujah” skojarzy się niektórym z „Run Run Away”.
Żeby nie było wątpliwości w jakim kierunku podążają, grupa wykonuje tu piosenkę „Farewell Angelina” autorstwa Boba Dylana. „Pastures And Wastelands” też mogłoby się znaleźćw jego repertuarze.
Ale nie jest to kierunek jedyny, bo np. „Princes in Rags”, czy „Something in the Yard” noszą bardzo silne piętno grupy Waterboys.
Właściwie to można doszukiwać się jeszcze innych naleciałości (choćby U2), jednak nie o to tu chyba chodzi. Gilrain mają swój, dość charakterystyczny klimat i w nim czyją się najwyraźniej bardzo dobrze.
Wszystkie kompozycje – poza utworem Dylana – są autorstwa lidera grupy Jörga Müllera. Nie można mu odmówić talentu kompozytorskiego. Utworki okraszone są czasem typowo dylanowską harmonijką, niekiedy mamy ostre solówki, albo, jak w „Pastures And Wastelands”, jedno i drugie.
„Hallelulah…” stawiam na półce obok miejsko-folkowych klimatów grup takich jak Słodki Całus od Buby, czy Jak Wolność To Wolność. Towarzystwo raczej odpowiednie.

Taclem