Solidne, ostre i bardzo żywiołowe punk-folkowe granie od pierwszych taktów – to taktyka grupy The Killigans na zdobycie sobie serc i przychylności publiczności. Kompozycje, w większości autorskie, oscylują wokół klimatów celtyckich, z uwzględnieniem punkowego brzmienia i możliwości wykonawczych zespołu. Momentami, jak w „Ballad for My Old Man” czujemy się, jakby po irlandzką tematykę sięgneli muzycy z The Offspring. Jednak dominującą rolę odgrywa tu wciąż duch grupy Flogging Molly. I to chyba dobre rozwiązanie, bo to obecnie najbardziej rozwijający sie zespół na punk-folkowej scenie. Jeśli więc już The Killigans mają sięgać po jakieś wzorce, to niech to będą najlepsi.
Niekiedy przebijają się tu echa alkoholowego grania spod znaku The Pogues, ale znajdźcie mi na tej scenie zespół, który nigdy się tą grupą nie inspirował.
Kilka tradycyjnych motywów, po które zespół sięgnął, pokazuje nam, że mają spore pojęcie o ludowej muzyce irlandzkiej. Przeróbki „The Holy Ground” czy „The Old Orange Flute” dająnam sygnał, że muzycy The Killigans lubią się czasem pobawić w aranżowanie starych tematów. I słusznie. Oby tak dalej!
Jak na punk-folkową kapelę, to większości zaprezentowanych tu utworów The Killigans prezentują siębardzo przejrzyście. Słychać co grają, nie atakują ścianą dźwięku, jak to mają czasem w zwyczaju The Real MacKenzies. Jeśli nie utoną w morzu punk-folkowych kapel i nagrają wkrótce kolejny album, to jest szansa, że szybko dołączą do panteonu tej sceny.

Taclem