Czasem w posępny, sztormowy dzień dobrze jest posłuchac pasującej do niego muzyki. Ja przy akompaniamencie szalejącej z oknem wichury wybrałem płytkę „Castles, Kirks, and Caves” nagraną przez Abby Newton.
Amerykańska wiolonczelistka nagrała swój album w Edynburgu, będąc pod wrażeniem szkockiej tradycji i piękna tej często nieprzyjaznej dla ludzi krainy. Lubię sobie wyobrażać, że powstawaniu tych aranżacji towarzyszyła właśnie taka pogoda, jaką teraz mam za oknem.
„Castles, Kirks, and Caves” to zestaw XVIII-wiecznych melodii szkockich. Wiolonczelistce towarzyszą tu zaprzyjaźnieni muzycy, m.in. David Greenberg, grający z nią na co dzień w grupie Ferintosh. Mimo wszystko dominuje jednak basowe brzmienie instrumentu na którym gra Abby. Trzeba przyznać, że niekiedy musi chyba bardzo szybko grac, bo wśród tych melodii nie brakuje żywiołowych ludowych tańców.
Mimo że są tu tradycyjne utwory, to obecność wiolonczeli jako wiodącego instrumentu zbliża brzmienie do muzyki ilustracyjnej lub filmowej. Być może stąd właśnie taki a nie inny, bardzo refleksyjny nastrój płyty. Niekiedy, w bardziej radosnych momentach, klimat zdaje się zbliżać do muzyki klasycznej. Nic w tym dziwnego. Muzyka dworska, a później wywodząca się od niej muzyka klasyczna, niejednokrotnie inspirowały się brzmieniami ludowymi.
Abby Newton cudownie maluje pejzaże. „Castles, Kirks, and Caves” to dzieło dojrzałe i przemyślane. Potrafi oczarować i oderwać na chwilę nasze myśli od tego co się dzieje dookoła. Mam wrażenie że taka powinna być muzyka z porządnej płyty.

Rafał Chojnacki