Juz w tytule zespół nie pozostawia nam wyboru. Mamy się dobrze bawić lub zmiatać. I o to w tej muzyce chodzi – o dobrą zabawę. Profesjonalnie zagrany celtycki rock, w większości oparty na motywach tradycyjnych jest w stanie zapewnić nam dużo dobrej zabawy.
Jest tu trochę klasyki, jak „Whiskey in the Jar”, czy „Dirty Old Town”, jest też kilka mniej znanych utworów – „Goodbye Mick, Goodbye Pat”, „Could’nt Have Come at a Better Time”. Można sobie potańczyć przy „Casey’s Jig”, z resztą większość piosenek sprzyja tanecznym pląsom.
W muzyce The Fenians odnajdujemy to co najciekawsze w irlandzkiej muzyce folkowej. Mamy tu elementy znane z wykonań The Dubliners, czy The Clancys, jak w „Bold O’Donahue” czy „Come Out Ye Black And Tans”, powiew żywiołowego punk-folka w znanych choćby z wykonań The Pogues utworach „Young Ned Of The Hill” i „Dirty Old Town”. Jako że w spisie utworów znajdujemy „Raggle Taggle Gypsy”, to nie mogło się obyć bez ukłonu w kierunku The Waterboys. Bez tych wymienionych zespołów The Fenians być może wogóle by nie zaistnieli, a tak oferują nam swoją własną energetyczną mieszankę.
Na zakończenie wspomnę że znajdą tu coś dla siebie wównież wielbiciele piosenek żeglarskich tak popularnych w naszym kraju. Oprócz folkrockowej wersji nieśmiertelnego hitu „The Drunken Sailor” mamy tutaj również „The Good Ship Calabar”, którego polską wersję znamy choćby z dokonań Czterech Refów i Mechaników Shanty.
Za najlepsze piosenki na tej płycie uważam feniańskie wersje „Young Ned Of The Hill” i „Come Out Ye Black And Tans”.

Taclem