Płyta tej grupy od początku stanowiła dla mnie zagadkę. Nie codziennie ma się do czynienia z włoskimi zespołami, jednak jak dotąd nigdy nie zawiodłem się na kapalach stamtąd. Na dodatek ‚egin’ to słowo pochodzące ponoć z języka baskijskiego. Coż, po prostu trzeba było posłuchać, koniecznie.
Szybko okazało się że Egin to muzyka folkrockowa. Piosenki są po włosku i baskijsku, ale też w innych okolicznych językach, co niestety uniemożliwia mi zagłębienie się w warstwę tekstową. Ze strony grupy (też tylko po włosku) udało mi się wywnioskować że są zespołem „walczącym”, podobnie jak inna włoska grupa – Ned Ludd. Egin to antyglobaliści i pacyfiści. Nie wiem na ile faktycznie takie przesłanie przysparza zespołowi zwolenników, ale podejrzewam, że we Włoszech
Muzycznie też jest dość ciekawie, bo obok autorskich kompozycji mamy muzykę celtycka, baskijską, francuska, hiszpańską i włoską. Grupa Egin doskonale lawiruje pomiędzy tymi tematami.
Niebanalną rolę odgrywa w muzyce grupy akordeon. Dzieki niemu tanga i fandango (niesamowicie tu brzmi) naprawdę zyskują na uroku. W utworach zbliżających się do ska mamy obowiązkową sekcję dętą.
Zdecydowanie pozytywna płyta, wesoła, pełna entuzjazmu i zaangażowania.

Taclem