Mroczne brzmienia neofolkowego On The Wand & The Moon przynoszą nam kolejną porcję klimatycznych utworów, w których klawiszowe pasarze łączą się z akustycznymi instrumentami. Śpiewy, a często raczej szepty, to również nieodłączny element tej muzyki.
Sam w sobie „Sonnenheim” sprawia dobre wrażenie, to porzadna porcja neofolkowego grania, z bardzo ciekawą kompozycją tytułową. Jednak jeśli porównać tą płytę do starszych albumów (albo do starszych kolegów z branży, takich jak Sol Invictus), to jednak wychodzi znacznie słabiej. Nie znaczy to jednak, że mamy do czynienia z płytą kiepską, po prostu nie porywa ona aż tak bardzo.
„Sonnenheim” to jednak wciąż dobra płyta. Polecam gorąco kompozycje takie, jak „My Black Faith”, „Hail Hail Hail” czy „”.
Kim Larsen, wspierany w studio przez rozmaitych muzykujących przyjaciół wkrótce pewnie znów wyda płytę, być może nieco bardziej urozmaiconą, po prostu lepszą. Póki co i tak warto zapoznac się z tym co proponuje na „Sonnenheim”.

Taclem