Holendrzy z Kalio Gayo od pierwszych dźwięków podbili moje serce. Nie staną się pewnie zespołem z Top Ten kapel folkowych, ale szczere połączenie folku z różnych stron Europy z odrobiną brzmień bluegrass bardzo mi się spodobało. Największy nacisk położono tu na kulturę cygańską i anglosaską, co dało ciekawe efekty.
Płytę otwiera utwór o wyraźnie cygańskich korzeniach, który podano w stylu, który może kojarzyć się z bluegrass, albo nawet hillbilly, a wszystko to za sprawą czujnie plumkającego banja.
W utworach nawiązujących do tradycji brytyjskiej, czy irlandzkiej takie brzmienia nie zaskakują, choć i tych słucha się z ciekawością. W pamięci pozostają jednak głównie melodie cygańskie, zagrane żywiołowo, choć zupełnie inaczej, niż zwykle. Słychać, że Holendrzy z Kalio Gayo mają własny sposób na granie muzyki folkowej, a to bardzo się chwali.

Rafał Chojnacki