Słodki głos Dolly Parton nieco się zmienił, jednak królowa pop-country pokazuje, że jej czas jeszcze nie minął. Kiedy wszyscy dookoła odkrywają zupełnie inne twarze amerykańskiej muzyki, Dolly nagrywa własne wersje standardów country, folk i pop. Co ciekawe w niektórych utworach wspierają ją muzycy, którzy oryginalnie te piosenki wykonywali.
Otwierający album, nieco zbyt cukierkowaty „Those Were The Days” może wydać się pretensjonalny, ale na szczęście na nim płyta się nie kończy. W chwilę później otrzymujemy dwie piosenki napisane przez ludzi, o których można dziś powiedzieć, że są największymi herosami amerykańskiego folku – „Blowin` In The Wind” Boba Dylana i „Where Have All The Flowers Gone” to klasyki absolutne. Pierwszy z nich zachował swój charakter dzięki pojawiającej się harmonijka, drugi zaś nieco przyspieszył, ale nie wyszło mu to na gorsze. Kolejna piosenka, to utwór duetu Paul Webster & Jerry Livingston, wykonywany kiedyś m.in. przez Elvisa Presleya, później na tapetę trafiają jeszcze Cat Stevens, Kris Kristoferson, Tommy James i wielu innych.
Zatrzymajmy się jednak na chwilę przy „If I Were A Carpenter” i „Both Sides Now”. Pierwszy z tych utworów napisał zadeklarowany folkowiec Tim Hardin, drugi zaś znamy przede wszystkim z wersji Judy Collins (młodsi pewnie kojarzą bardziej wykonanie Joni Mitchell). Obie Dolly wykonuje tu wyśmienicie, w pierwszej towarzyszy jej Joe Nichols, jeden z najbardziej uzdolnionych młodych wokalistów country. Druga piosenka nieoczekiwanie zamieniła się w country-rocka z fajną partią skrzypiec.
Tak jak początek płyty nie zachwyca, to końcówka po prostu rozbraja. Znakomita wersja lennonowskiego „Imagine” pokazuje, że Beatlesi też bywali kowbojami.

Taclem