Dobre, folk-rockowe granie, z odrobiną jazzu. Sami nazywają swoje granie celtycką muzyką progresywną. Coś w tym jest, bo pierwiastka rockowego nikt Bretończykom nie odmówi. Z drugiej strony daleko im do łupanki, jaką prezentują niektóre kapele reprezentujące ten nurt. Mimo, że również sięgają czasem po irlandczyznę, robią to ze znacznie większym wyczuciem, niż większość folk-rockowców.
Z kolei nawet głęboko osadzone w tradycji „Fulor ar Roc`h” brzmi tu nowocześnie, a jednocześnie akceptowalnie dla miłośników tradycji. Tornaod nie gubią charakterystycznych rytmów, nie wtłaczają też kultury ludowej tam, gdzie jej nie czują. Sporo na tej płycie niesamowitych fragmentów, gdzie sekcja nieco się wycisza, milknie też, lub cichnie elektryczna gitara i wówczas nie mamy wątpliwości, że graj tu muzycy z pierwszej ligi. Wspomagają ich zresztą członkowie innych kapel, takich jak Clandestine czy Jazz Nurse.
Tornaod to propozycja nie tylko dla znawców sceny celtyckiej, ale również dla tych, którzy z takim graniem dopiero się zaznajamiają. Dzięki płycie „Orin” dowiedzą się bowiem jak można zagrać ambitnie, ale z polotem.

Rafał Chojnacki