„Life Around The Bay” to dla mnie nie lada odkrycie. Na okładce widnieje starszy już człowiek, doskonale piosenki, które gra sugerują, że jest doświadczonym folksingerem, a tymczasem nic o nim wcześniej nie słyszałem. Co prawda do Polski wiele informacji nie dociera, ale w dobie Internetu znacznie łatwiej o czymś się dowiedzieć.
Poszperałem więc nieco i okazało się, że mimo podeszłego wieku jest to pierwsza płyta kanadyjskiego śpiewaka z Nowej Szkocji.
Nic dziwnego więc, że te piosenki są takie dobre. Najwyraźniej to najbardziej udane utwory, które napisał w całej swojej karierze. Dużo w tych utworach klimatów portowych i morskich, czyli tego, co lubię.
Gitara, wokal – nieco przywodzący czasem na myśl Johnny`ego Casha – i kilkoro gości, którzy dyskretnie wspierają Steve`a, to przepis na dobrą płytę.
Cała płyta spodobała mi się niesamowicie, ale jeśli maiłbym wyróżnić jakieś piosenki, to postawiłbym na „Black Gold On The Shore”, „That Harbour Road” i „The Spirit OF Bantry”.

Taclem