Dan Gibson, to facet, który masowo produkuje new age`owe płyty, okraszone dźwiękami natury, mające nas skłonić do rozważań nad harmonią świata. Może nieco przesadzam, ale tak go generalnie odbieram. Już sam fakt, ze podpisuje swoje płyty jest jakimś wyróżnikiem, bo w takiej muzyce dominują produkcje pół-anonimowe. Gibson natomiast to wyrobnik, ale z pierwszej ligi.
Na jego płytach znajdziemy różne style muzyczne, na szczęście są one gromadzone osobno. Są więc albumy jazzowe, klasyczne (np. fortepianowe), ilustracyjne, czy też folkowe. „Echoes in the Glen” to płyta z muzyka celtycką.
Znajdują się tu instrumentalne melodie, w których dominuje brzmienie fletów i irlandzkich dud. Pojawia się też harfa, akordeon, mandolina, gitara, bouzouki i dudy szkockie. Niby wszystko wygląda jak na normalnej folkowej płycie. Co jednak różni ten album? Dźwięki natury. Pełno tu ptaszków, szumu drzew i śpiewających w tle strumyków.
Dan doskonale spełnił się tu w roli producenta, aranżera i klawiszowca. Zebrał niezłych muzyków i powstał w ten sposób bardzo dobry produkt. Produkt, bo trudno tu mówić o artyzmie. Mimo to jednak słucha się tego albumu ze sporą przyjemnością. Może tylko tych ptaszków za dużo.
Rafał Chojnacki

Dodaj komentarz