Kanadyjczycy z McGinty obdarowali mnie kiedyś świetną płytą. Mówię tu o albumie „Sea Songs”. Ostatnio wróciłem do niego i po ponownym przesłuchaniu stwierdziłem, że trzeba odnowić znajomość z sympatycznymi Kanadyjczykami. Jakże wielka była moja radość, kiedy okazało się, że zachęceni moją recenzją chętnie przyślą kilka innych płyt.
„Ballads & Bar Tunes” to płyta z 1994 roku, jej tytuł mówi wiele o zawartości. Większość piosenek zawartych na tym albumie znamy przecież z płyt rodzimych wykonawców. Zwykle irytują mnie evergreeny, ile w końcu można słuchać kawałków, takich, jak „Danny Boy”? McGinty grają jednak tak fajnie, że nie przeszkadza mi w niczym fakt, że niektóre piosenki są oklepane. W końcu „Dirty Old Town” też słyszałem już w dziesiątkach wersji. A jednak muzyka Kanadyjczyków ma w sobie coś co pozwala dalej wsłuchiwać się w nią bez uczucia znużenia.
Wiele kompozycji jest tu zagranych łagodnie, ot choćby „Fiddler`s Green”, – to część balladowa. Nie jest tu jednak bynajmniej nudno. Sporo jest szybszych piosenek, jak choćby „Roseville Fair”, „Mary Mack” i „Brennan On The Moor”, dają one nam świadectwo możliwości muzycznych zespołu. Kawałki te wciągną do zabawy nawet najbardziej sceptycznie nastawionego słuchacza.
Podobnie, jak na „Sea Songs” jest tu też miejsce na coś szantowego. Kanadyjczycy ciekawie łączą ze sobą „Santiano” z „Sally Brown”. Folkowcy nie byliby sobą, gdzyby przy ich muzyce nie dało się potańczyć. Kanada jest krajem, w którym tradycyjna muzyka irlandzka czuje się wyjątkowo dobrze. Potomkowie emigrantów z Zielonej Wyspy radzą sobie z nią wyśmienicie. Możecie tu posłuchać próbki ich grania.
Gdyby grupa ta grała w Polsce, stanowiłaby pewnie solidną konkurencję dla zespołów takich, jak Cztery Refy, czy Mechanicy Shanty.
Taclem

Dodaj komentarz