Z grupą Déirin Dé spotkałem się po raz pierwszy podczas ich (nieco przypadkowego) występu w gdyńskim pubie Donegal. Sympatyczni niemcy i zamieszkała w ich kraju Irlandka (Ann Grealy z Dublina) dali bardzo fajny koncert. Kiedy więc wpadła mi w ręce płyta bardzo byłem ciekaw jak też owa kapela wypada w wersji studyjnej.
Powiem szczerze, że ani doskonaly wokal Ann, ani brzmienie instrumentów na pewno nie tracą wiele w studio. To duży plus, bo nie zawsze dobre grupy koncertowe wychodzą ciekawie w studiach.
Mimo że instrumentaliści radzą sobie bardzo dobrze z tańcami, to najciekawsze są tu dla mnie piosenki, z niesamowitą „Caledonia” Dougiego MacLeana. Trzeba jednak muzykom przyznać, że irlandzkie reele, jigi, a nawet piękny slow air i walczyk brzmią jakby wyczrowywali je najsprawniejsi magowie irlandzkiej muzyki. Dlatego też muzyka ta musi oczarować.
Ciekawostką może być dla wielu folkowa wersja popowego szlagieru „Breakfast at Tiffaney’s”. Cover jest niesamowity, w sumie jesli ktoś by go nie znał, to mógłby wziąć za piosenkę czysto folkową.
Warto zaznaczyć że na koncercie w Gdyni związki Déirin Dé z Trojmiastem się nie kończą. Zespół występował (i będzie występował – zgodnie z planami na stronie) w towarzystwie znakomitego trójmiejskiego zespołu tanecznego Elphin. Przyznam że musi to być ciekawe widowisko. Może warto by pomyśleć o sprowadzeniu ich w komplecie na jakiś festiwal ?
Taclem

Dodaj komentarz