Angielska grupa The Eighteenth Day of May nawiązuje z jednej strony do muzyki ludowej Wysp Brytyjskich, z drugiej do klasycznego folk-rocka, czy też nawet psycho-folka lat 60-tych. Ponoć początkowo była to formacja zupełnie akustyczna, na tym albumie pojawiają się jednak już pierwiastki rockowe, choć są one jakby nieco „przy okazji”.
Największy atut The Eighteenth Day of May to dobre piosenki. Sporo piszą sami, czasem się gają po coś tradycyjnego i opracowują to, a gdy już biorą na warsztat cudzy utwór, to podchodzą do niego z niesamowitym pietyzmem. Tak właśnie zrobili z „Deed I Do” Berta Janscha.
Kiedy pisze się o tym zespole zazwyczaj przywołuje się nazwy takie, jaki Pentangle, czy nawet The Byrds, a więc absolutną klasykę folk-rockowego grania z Wysp. Uważam jednak, że zespół ma wystarczająco wiele własnego charakteru, by odpuścić im typowe porównania.
The Eighteenth Day of May, mimo niezbyt długiego stażu są już kapelą doświadczoną. Po ich muzyce słychać, że wiedza czego chcą. Dysponują do tego odpowiednimi możliwościami, w tym fenomenalną wokalistką, Alison Brice.

Rafał Chojnacki