Berlińska formacja Corvus Corax słynie z własnej interpretacji muzyki średniowiecznej i folkowej. Ich aranżacje odbiegają od ogólnie przyjętych schematów interpretacji muzyki dawnej. Bliższe są muzyce folkowej. Sam zespół z powodzeniem radzi sobie na scenie metalowej, korzystając z mody na łączenie jej z muzyką dawną, oraz na tzw. pagan folk. Muzycy związani z grupą są też zaangażowani w projekt Tanzwut („taneczny szał”), łączący brzmienia muzyki dawnej z elementami metalu i muzyki techno.
Corvus Corax w tytule płyty informuje nas, że minęły już tysiące lat. Przewrotny tytuł, jak na koniec millenium. Zwłaszcza że muzyka zespołu wybiega o kilka stuleci wstecz. Utwory nawiązują do tematów z późniejszych wieków średnich, obejmują XI-XIV wiek.
Corvus Corax nie byliby sobą, gdyby w ich muzyce zabrakło elementów teatralnej grozy. Cały album dedykowany jest Vladowi Tepesowi, którego świat zna jako Dracule.
Muzycznie mamy do czynienia z mariażem styli i gatunków. Melodie, które grano na dworach mieszają się z wiejskimi, przeplatają się wieki, to taki muzyczny kalejdoskop. Mamy tu zarówno dudy, jak i łacińskie śpiewy, basowo brzmiące rogi i inne dawne instrumenty.
Mimo iż zespół nie prezentuje zbytniej dbałości o elementy historyczne, warto posłuchać jak udało się Niemcom „zmiksować” te wszystkie dźwięki.

Taclem