Belgijska grupa Cajole raczy nas niezłym albumem z folk-rockowa muzyką z Irlandii i okolic. Te okolice, to między innymi autorskie kompozycje członków zespołu. Zwłaszcza we własnych kawałkach zespół zbliża się do formuły pop-folkowej. Nie brzmi to jednak źle. Nie ma lekości The Corrs, ale nie ma też przesłodzenia, często w tej formule spodziewanego.
Czasem możemy znaleźć bardzo rockowe nawiązania, np. w „The Wacko Breton” pobrzmiewają echa gitary Lenny`ego Kravitza. W „Dirty Old Town” mamy do czynienia z pastiszem reggae. Do czego nawiązuje „Jazzy Pipes” nie musze chyba pisać. Zaś „The great song of indifference” Boba Geldofa, zagrane jako ska (z dudami zamiast trąbek), to porawdziwa rewelacja. Szczytem jest przeróbka „Loch Lomond”. Ciekawe, czy poznacie.
W muzyce grupy Cajole podoba mi się oryginalne podejście do tematu. Fajne rytmy, bez zbędnych kombinacji, ale nie prostackie. Słowem – granie na poziomie.
Ciekawą postacią jest tu dudziarz, producent i muzyk wspierający wiele innych projektów – Peter Derudder. To rzeczywiście zdolny facet, zaczynam się przyglądać jego poczynaniom z coraz większą ciekawością.

Rafał Chojnacki