Korzenie krakowskiego Sushee (do niedawna nazwa brzmiała Sushi) sięgają do muzyki irlandzkiej, ale nazwać ich kapelą celtycką bym się nie odważył. Płyta nazywa się wprawdzie „Irish Groove”, ale dominują tu autorskie kompozycje i całkiem nowe przemyślenia muzyczne na temat muzyki irlandzkiej.
Całość zachowuje charakter typowy dla muzyki z Zielonej wyspy, jednak widać, że nad tymi utworami ktoś dłużej posiedział. Może nie nad wszystkimi, bo np. „Czas” czy „”, to przykłady prostszego grania, mniej w nich miejsca na kombinacje. Porównajcie to z aranżacjami „Drabinki”, czy „karawany, a na pewno będziecie wiedzieć o czym mówię. Kwintesencją płyty jest utwór tytułowy. Jest tu coś z jazzu i folk-rocka. Polecam.
Dobrze wychodzą zespołowi piosenki. „Erotyk”, oparty na klasycznym „Morrison`s Jig”, to świetny pomysł na folkowe wyznania, sami muzycy przyznają się do inspiracji piosenką „Wiatr i strzyga” z repertuaru zespołu Krążek. Rzeczywiście inspiracje te słychać.
Dobrze brzmi też „Gra o Ferrin”. Lubię takie folk-rockowe granie, a Małgorzata Danek, wokalistka zespołu, świetnie się w nim odnajduje.
Ci, którzy pamiętają jeszcze zespół Perskie Odloty mogą sobie porównać drogę ewolucyjną, jaką przeszli niektórzy z grających w Sushee muzyków. Jest to bowiem grupa, która powstała na gruzach tamtej szantowej formacji.
Trochę szkoda, że jest tu jedynie osiem utworów. Po kilku latach istnienia zespołu (i ledwie jednaj opublikowanej demówce) oczekiwania są jakby nieco większe. Nie ma jednak co narzekać. Mam nadzieję, że płyta chwyci i zespół nagra wkrótce coś nowego.

Taclem